piątek, 28 grudnia 2012

Chapter 2

Otworzyłem oczy i spojrzałem na moje mp4. Przeleciało chyba z 10 piosenek. Woow. Spojrzałem przez okno w samolocie. To taki ładny widok.. Ogromne domy, wyglądają z góry, jak pudełka po zapałkach. Zamyśliłem się.. Ciekawe jak będę wyglądać po tych wszystkich operacjach. Czy bałem się ich? Nie. Czy chciałem przez nie przejść? Absolutnie nie, ale Louis jest wart każdej ceny. Muszę to zrobić.. dla mnie, dla niego, dla nas i dla miłości.. Jeszcze go zdobędę i będzie mój. Co z tego, że będę mhm. Kobietą? Ważne, żeby był mój. Wszystko w imię miłości. Mam tylko nadzieję, że nie będzie za późno. I, że będzie o mnie pamiętać. Harry.. albo raczej Harriet, w co ty się wpakowałaś! Zgromiłem się w myślach za kilkuletnie kochanie własnego, najlepszego przyjaciela. Nie mogłem przecież mu pomyśleć, bo jeszcze by się zaczął mną brzydzić. Chcę wrócić do czasów, kiedy jeszcze był singlem. Przytulanie, klepnięcia w tyłek, buziaki w policzek, zasypianie w jednym łóżku razem, bo któryś z nas bał się na horrorze. To mi wystarczało. Każde
takie zachowanie wywoływało radość i wielki śmiech na twarzy. Pamiętam tą sytuację.


*przeszłość*


Były Święta Bożego Narodzenia, a zarazem 15 urodziny Lou. Nasze rodziny jak zwykle świętowały razem. Zjedliśmy kolacje i przyszedł czas na prezenty. Z niecierpliwością czekałem, aż mój skarb otworzy wszystkie prezenty w tym mój. Był w trakcie odpakowywania mojego, a ja tylko czekałem, aby zobaczyć jego reakcję. Kiedy odwinął papier i otworzył pakunek, zamarł. Jego oczy i twarz nie wyrażały żadnych emocji. Po chwili uśmiechnął się i rzucił na mnie. Dostałem soczystego buziaka w policzek, co bardzo mnie satysfakcjonowało. Ja wiem co najlepsze dla mojego miśka. Siedzieliśmy, a Boo Bear trzymał głowę na moich kolanach, kiedy jego młodsze siostry oglądały swoje prezenty. Kiedy wszyscy skończyli, zobaczyliśmy jeszcze jedno nie otwarte pudełko, na którym było napisane 'Louis & Harry' Rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu i zauważyliśmy uśmiechy na twarzach naszych rodziców. Podnieśliśmy wieczko i zauważyliśmy dwie pary kluczy.
-Co to jest? - spytał Louie
-To są klucze - odpowiedziałem a on spojrzał na mnie wzrokiem ''Are you fucking kidding me?''. Pokazałem mu język i spojrzałem pytająco na naszych rodziców.
-Wiecie.. My.. widzimy jak bardzo się przyjaźnicie. Każdy głupi by zauważył. Zdecydowaliśmy, że znacie się już bardzo długo i jesteście na tyle odpowiedzialni, żeby mieszkać razem. Dlatego kupiliśmy wam mieszkanie. I nie martwcie się, będziemy wam za nie płacić dopóki nie zaczniecie zarabiać.
-Dziękujemy! - krzyknęliśmy i rzuciliśmy się na rodziców, a potem na.. siebie? I wtedy to się stało.. Chciałem dać mu buziaka w policzek, ale on odwrócił głowę i wyszło, że pocałowałem go w usta. Nic sobie z tego nie zrobił i po prostu mnie przytulił. No tak.. dla niego to był tylko czysto przyjacielsko-braterski gest, ale niestety nie dla mnie. Już wtedy wiedziałem o mojej inności. Tak samo jak moi rodzice i mama Louisa, ale o tym że go kocham wiedziała tylko mama i Gemma. Dlatego im zawdzięczam pomysł z mieszkaniem. Cieszę się że zawsze były ze mną i zaakceptowały mnie.


*koniec retrospekcji*


Siedziałem tak wspominając i nie zwracając uwagi na samotną łzę spływającą po moim policzku. Jeszcze trochę powspominałem i usłyszałem głos stewardessy, proszący o zapięcie pasów. Posłusznie wykonałem polecenie i po chwili czułem, że jesteśmy już na ziemi. Wyszedłem z samolotu i wciągnąłem świeże powietrze. Pięknie tutaj. Chyba najpiękniejsze miejscu w którym kiedykolwiek byłem i jak narazie moje miejsce zamieszkania na jakiś czas.. Złapałem stopa i podałem kierowcy adres. Po około godzinie, stałem już pod niewielkim domkiem wynajętym na czas wszystkich operacji. Rozejrzałem się po domku, po czym udałem się pod prysznic. Byłem sam, więc tylko wytarłem mokre ciało i nagi rozłożyłem się na kanapie w salonie. Włączyłem telefon i słuchając jakiegoś programu muzycznego, czytałem wiadomości i sprawdzałem nie odebrane połączenia. A było ich naprawdę wiele. I wszystkie od Niego! Może się jednak stęsknił? Bo ja tak. Cholernie za nim tęsknię. Muszę się przyzwyczaić do tego, że on nigdy nie będzie mój. Kocham Cię Louie - pomyślałem. Podróż zajęła mi kilkanaście godzin, a ja pomimo tego nie byłem zbyt zmęczony. Podszedłem do okna i poczułem ciepłe powietrze na mojej twarzy. No tak bo to wyspa i tu nigdy nie jest zimno. Nawet teraz, kiedy jest noc jest gorąco. Postanowiłem iść się położyć, bo jutro wizyta u kilku lekarzy. No tak muszę się jakoś przygotować do operacji. Wziąłem do pokoju butelkę wody i po chwili leżałem na ogromnym łóżku, przykryty tylko cieniutkim materiałem, który nie dawał aż tak wiele ciepła..



____________________________________________________________
No i mamy 2!!! Tak wiem zawaliłam po całości, w dodatku dodaje tak późno ;c przykro mi ale miałam ostatnio dość nie miłą sytuację w domu, a później święta i tak jakoś wyszło, że dopiero teraz dodaje. Zachęcam do komentowania i wyrażania swoich opinii (: Lecę kolejny mam nadzieję nie długo. A teraz do zobaczyska! Bye misiaki <3 @Aneeek_

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz