sobota, 14 września 2013

Chapter 6.0




*soundtrack*


Razem z Julienne szliśmy długim korytarzem. Kiedy dotarliśmy pod salę 35 zapukałem do drzwi. Po usłyszeniu cichego 'proszę' otworzyłem drzwi i przepuściłem Julie. Emma zaprosiła nas na niewielką kanapę, na której usiedliśmy. Podeszła do ogromnej szafy i otworzyła jakąś szufladę. Zaczęła czegoś szukać i w końcu wyciągnęła teczkę z moim imieniem i nazwiskiem. Otworzyła ją i zaczęła przeglądać wszystko, co było w niej zawarte.
-O Harry widzę, że i bez mojej pomocy dobrze byś się przygotował do operacji. Na prawdę, podziwiam cię za taki styl życia. Jesteś jednym z niewielu naszych pacjentów z tak świetnymi wynikami i sposobem odżywiania.
-Dziękuję - powiedziałem, uśmiechając się.
-Ale mus, to mus. Sporządzę ci listę tego co kiedy masz jeść i w jakich ilościach i będziesz ją stosować, dobrze?
-Nie ma sprawy.
-Cieszę się. A teraz trzeba cię zważyć i zmierzyć wzrost bo to dość ważny element, potrzebny do sporządzenia twojej diety.
-Okej - powiedziałem, wstając z pomarańczowego mebla i stanąłem na wadze, a ona zapisała wyniki i zmierzyła mój wzrost.
-Dobrze to chyba tyle, teraz potrzebuję tylko wiedzieć czy są jakieś produkty których nie lubisz jeść?
-Tak.. Ale to.. to tylko taki szczegół..
-Ale dość ważny. Nie będę cię zmuszać do jedzenia czegoś, czego nie lubisz. No nie wstydź się.
-To może ja powiem za niego. - odezwała się Julie. - On nie lubi mięsa. Je je tylko kiedy musi, lub jak przyjdzie mu nagła ochota.
-Harry? To prawda?
-Tak.
-No więc dieta, bez mięsa. Jest coś jeszcze czego nie lubisz?
-Nie, ale bardzo lubię banany i truskawki. Mogę je jeść cały czas, więc jakbyś mogła...
-Oczywiście. Owoce są ważne w diecie.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. A teraz ja sporządzę odpowiednią dietę, więc moglibyście tak za godzinkę odebrać listę?
-Nie ma sprawy.
-Dobrze, cieszę się. A i jeszcze jedno, Harry?
-Słucham?
-Za 3 godziny masz spotkanie z kolejnym lekarzem. Budynek znajduje się ulicę dalej. Julienne wie dokładnie gdzie iść.
-Tak, wiem. Trafimy. Za godzinę przyjdziemy po kartkę. Na razie Emma.
-Cześć Julie. - wyszliśmy z sali i zeszliśmy po schodach. Kiedy byliśmy na zewnątrz, oparłem się o ścianę budynku.
-To..gdzie idziemy? - spytałem, bo szczerze mówiąc nie wiedziałem, co gdzie się znajduje.
-Wiesz.. Z chęcią zobaczyła bym twój nowy dom.
-No więc, w drogę. - ruszyłem w kierunku mojego obecnego miejsca zamieszkania. Szliśmy w ciszy, ale była to przyjemna cisza. Zacząłem się zastanawiać nad przyszłością. Jeśli będę kobietą, Jezu jak to brzmi, to będę musiał wiedzieć więcej o kobiecej modzie, pomimo tego, że moja wiedza jest dość obszerna. Czeka mnie dużo czasu przy laptopie i na różnych babskich stronach. A i przydałoby się nauczyć malować i wybierać te pudry, szminki i inne mazidła do upiększenia. No, ale cóż. Czego się nie robi dla miłości.
-Julie?
-Tak?
-Mam pytanie.
-Dawaj.
-Wiesz.. bo ja.. em.. jak już będę no... no ten no..
-Kobietą?
-O dokładnie. To nie wiem jak mam się ubierać i.. i.. może.. pomogłabyś mi?
-Oczywiście słoneczko.
-Jezu dziękuję! - powiedziałem przytulając ją.
-No wiesz.. Może i mam świetne pomysły, ale żeby zaraz nazywać mnie Jezusem?
-Nienawidzę cię!
-Ja ciebie też kocham - powiedziała, a ja zauważyłem już mój domek. Przeszliśmy pozostałą drogę i stanęliśmy pod drzwiami. Wyjąłem klucz i przepuściłem ją w przejściu. Przez chwilę stała w miejscu i oglądała, dosłownie każdy fragment mojego domu.
-Jejku! Jak się świetnie urządziłeś! - pisnęła przechodząc przez salon - I masz widok na ocean! - dodała, a ja zaśmiałem się w duchu.
-Też mi się podoba. Ale to nie ja tu tak urządziłem. Wszytko już było goto...
-Nie ważne. Jest ślicznie. Dobra ale teraz czas zacząć cię szkolić w temacie ciuchów, kosmetyków i innych.
-Yeah. - usiedliśmy na kanapie w salonie, a Julie wzięła na kolana laptopa i zaczęła po kolei wyświetlać różne blogi o modzie i innych bzdetach, których będę się musiał..musiała nauczyć.
-No więc tak. Po pierwsze ciuchy.
-Lubię różowe...
-Dobrze, mogą być różo..
-..sukienki.
-Dobrze mogą być różowe sukienki.
-Z dekoltem.
-Harry zboczeńcu na litość boską, weź się ogarnij. Dobieranie ciuchów to nie tylko kolor i rodzaj, trzeba jeszcze zwrócić uwagę na..
-Krój, rozmiar i inne rzeczy, tak wiem.
-Na pewno zapamiętasz?
-Tak.
-No dobrze. Więc po operacji dowiesz się jaki masz rozmiar ubrań i jak będziesz kupować ciuchy, będziesz szukać tego rozmiaru okey?
-Spoko loko luz i spontan.
-No więc.. poza różowymi sukienkami co chciałbyś..chciałabyś nosić?
-Nie wiem, nie znam się na tym.
-No dobra no więc dam ci parę rad - powiedziała otwierając youtube i następnie włączyła jakiś filmik z makijażem.
-Po pierwsze a najważniejsze, musisz mieć makijaż pasujący do ubioru. Po drugie, nie noś zbyt obcisłych ubrań i nie przeginaj z różem, bo cię wezmą na tanią dziwkę. Po trzecie - noś dużo zieleni, żółtego i innych jasnych kolorów, zieleń podkreśla kolor twoich oczu i przyciągnie też widok na twoją twarz.
-Coś jeszcze?
-Tak, ale o tym później.

__________________________________________________________________
Rozdział nie jest skończony ale tak mi ciąży i stwierdziłam, że dodam połowę. Zjebałam po całości, tak wiem i przepraszam. Niestety choruję na brak weny i na razie nic nie piszę ;((
Co do bloga, zastanawiałam się nad założeniem tumblra, ale póki co będę jeszcze korzystać z bloggera. Czyta to ktoś w ogóle? Chciałabym wiedzieć, czy jest sens pisania czegokolwiek ;D
Reszta rozdziału nie wiem kiedy. Jak wena się pojawi.
Jeśli czytasz i dotrwałeś do tego momentu - Kocham Cię! <3